Słyszy pan? – szepnął przewodnik. – Słyszę. to kurdel? – Tak. Bobczy.

Cośdla prawdziwych nimrodów:  „POLOWANIE NA KURDLE Instrukcja dla cudzoziemców Kurdel jako zwierzyna łowna stawia najwyższe wymagania tak walorom osobistym, jak i sprzętowi myśliwego. Ponieważ zwierzę to w trakcie ewolucji przysposobiło się do opadów meteorytowych, wytworzywszy pancerz nie do przebicia, na kurdle poluje się od środka. Do polowania na kurdle niezbędne są: A) w fazie wstępnej – pasta podkładowa, sos grzybowy, szczypiorek, sól i pieprz; B) w fazie właściwej – miotełka ryżowa, bomba zegarowa. I. Przygotowanie na stanowisku. Na kurdle poluje się z przynętą. Myśliwy, natarłszy się wprzód pastą podkładową, kuca w bruździe ściorgu, po czym towarzysze posypują go z wierzchu drobno pokrajanym szczypiorkiem i przyprawiają do smaku.  ”  Czytaj dalej „Słyszy pan? – szepnął przewodnik. – Słyszę. to kurdel? – Tak. Bobczy.”

Z cyklu: wycinki z przeczytanych

Doktryna psychoanalityczna wykrywa w człowieku bydlę, osiodłane przez sumienie z takim fatalnym skutkiem, że bydlęciu jest niewygodnie pod owym zbożnym jeźdźcem, a jeźdźcowi nie lepiej w takiej pozycji, albowiem jego wysiłek zmierza nie tylko ku temu, żeby bydlę poskromić, ale jeszcze, by uczynić je niewidzialnym. Koncepcja, wedle której mamy w sobie stare zwierzę, na oklep unoszące nowy rozum, jest zlepkiem mitologicznych prymitywizmów. [..]
Ale rozmaite bywają korzyści. Mrówki, które napotkały w swej wędrówce nieżywego filozofa, też na tym skorzystały.
 

Głos Pana (Stanisław Lem), Added on Thursday, December 08, 2011, 07:36 PM

Spływ Ułą i Mereczanką (Merksys) na Litwie

Merkys River
„Dotknąć chmur”. Chłodny świt ostatniego dnia spływu, rzeka Merkys/Mereczanka

Wróciłem przedwczoraj* z 6 dniowego spływu tymi dwoma (głównie pierwszą) rzekami. Wędrowaliśmy z kolegą i naszymi dwoma 13 -letnimi synami, kanadyjką i kajakiem składakiem. Uła to chyba najbardziej znana rzeka spływowa na Litwie, zupełnie zasłużenie, bo jest naprawdę przepiękna: wysokie brzegi, ogromne kompleksy lasów sosnowych, nieliczne, malutkie, drewniane wsie, brak sklepów.

Czytaj dalej „Spływ Ułą i Mereczanką (Merksys) na Litwie”

Morfina Twardocha

Dostałem od Ewy i przeczytałem jednym tchem. Bardzo wciągająca, niezwykle sugestywna wizja Warszawy właśnie zdobytej (zgwałconej, jak pisze autor) przez Niemców. Seks, śmierć, zwierzęce żądze, to wszystko obraca się tu w zawrotnym tempie. Śmierć w tej spienionej mieszance zaczyna zresztą szybko  przeważać. Być może lepiej dla książki byłoby gdyby autor na takich składnikach poprzestał, dorzuca jednak warstwę  fantasy (?) który ma wyjaśniać ni mniej ni więcej tylko sens bytu. Twardoch Ameryki nie odkrywa, sensem bytu jest po prostu byt –  trąci niestety to nieco banałem. Niewątpliwe inspiracje Gombrowiczem:  bohater bezwolnie wlewa się w kolejne formy: syna, ojca, Polaka, Niemca, patrioty, zdrajcy, a gra idzie o to by się z formy wyzwolić. Przez Gombrowicza da się odszukać punkty styczne z Dukajem:  fascynacja formą władzy – formą niezwykle silną, zwierzęcą. Paradoksalnie  forma arystokraty  (władza) jest kluczem do wolności i  oświecenia.  Polecam: całość ocieka (dosłownie) czernią ale namacalna realność wizji, kojarząca mi się nawet z historią rękopisu który nie spłonął, wynagradza ją z nawiązką.

Nakręcana dziewczyna, Pompa numer sześć. Paolo Bacigalupi

Wyobraźcie sobie wariację na temat cyberpunka rodem z Neuromancera w realiach całkiem spójnej postapokaliptycznej eko-klęski plus miejscami trudny wręcz do przełknięcia naturalizm, plus głębokie realia dalekiego wschodu… Warto. Niezbyt typowy fragment: „Złote posągi Buddy i Phra Seuba w błogim spokoju patrzą z góry na gromadzący się tłum. Parawany na ścianach świątyni przedstawiają sceny upadku Starego Królestwa: farangów wypuszczających swoje plagi na ziemię, zwierzęta i rośliny, ginące, gdy rozpadają się ich łańcuchy pokarmowe; Jego Wysokość Króla Ramę XII zbierającego ostatnie siły, z Hanumanem i jego małpimi wojownikami u boku. Wizerunki Kruta i Kirimukhy i armii półludzi kala, walczących z podnoszącym się morzem i plagami.” PS: recenzji nie warto czytać, bo zbyt mocno zdradzają fabułę…

Hemingway, potwór gender w lesie i o wyważaniu otwartych drzwi w leśnej edukacji

O tym wszystkim w najnowszym Głosie Lasu (miesięcznik LP dla leśników) w całości dostępnym online. Sądzę, że dla czytelnika spoza Lasów oba teksty mogą być również odrobinę interesujące. Puenta felietonu dotyczy ankiety jaką LP rozesłały miesiąc temu swoim pracownikom. Niestety felieton wychodzi z miesięcznym opóźnieniem – musiałem ustąpić miejsca wiceministrowi środowiska 🙂 i nawet dla leśników jest zupełnie nieczytelna – mea culpa. Tekst o edukacji – na str. 34.

Życie to nie bajka

Życie to nie bajka

W Kopenhaskim ZOO zabili młodą żyrafę i poćwiartowali ją na oczach dzieci. Takie lekcje odbywają się tam podobno od czasu do czasu, to normalne. Widziałem slajdy z zajęć edukacyjnych w Austrii czy Niemczech – tam z kolei drwal na oczach dzieci ścinał sosnę. U nas takie rzeczy nie do pomyślenia. Kołtun i zakłamanie trzymają się mocno. Pewne rzeczy lepiej trzymać pod kołdrą. To, że z edukacją nie ma to nic wspólnego ? To akurat najmniej istotne.