Spływ Łyną z Olsztyna.

Szlak bardzo łatwy, rzeka poprzedzielana zaporami tworzy rozlewiska pozbawione praktycznie nurtu. Od Dobrego Miasta nurt nieco przyspiesza, pojawiają się nawet pojedyncze przeszkody wprowadzając pewne urozmaicenie. Rzeka interesująca: po drodze widzieliśmy sporo ptaków: tracze, myszołowy, czaple oraz mnóstwo kwitnącej roślinności wodnej. Mimo tego ruch turystyczny minimalny. Na szlaku zagospodarowane miejsca postoju (biwaku) wyposażone w pływające pomosty ułatwiające dobicie do brzegu, wiaty, toalety.
w canoe

Na rzece mało miejsc gdzie można rozbić się na dziko czy zatrzymać się na krótki popas – jeśli jakieś się zauważy, warto korzystać, bo później może być problem. Dostępny jest bezpłatny folder z opisem szlaku. Nam udało się dostać kilka egzemplarzy bezpłatnie pocztą tuż przed spływem – bardzo dziękujemy stowarzyszeniu „Dom Warmiński” za pomoc 🙂 Niezwykle malowniczy start spływu, w pięknym parku tuż obok olszyńskiego zamku. Czterodniową wycieczkę w doborowej kompanii zakończyliśmy niestety jeszcze przed Lidzbarkiem Warmińskim. Spływ był chrztem dla naszego ślicznego kanu (Penobscot 16). Fot. A. Żegota.

 

 

Czytaj dalej „Spływ Łyną z Olsztyna.”

Hemingway, potwór gender w lesie i o wyważaniu otwartych drzwi w leśnej edukacji

O tym wszystkim w najnowszym Głosie Lasu (miesięcznik LP dla leśników) w całości dostępnym online. Sądzę, że dla czytelnika spoza Lasów oba teksty mogą być również odrobinę interesujące. Puenta felietonu dotyczy ankiety jaką LP rozesłały miesiąc temu swoim pracownikom. Niestety felieton wychodzi z miesięcznym opóźnieniem – musiałem ustąpić miejsca wiceministrowi środowiska 🙂 i nawet dla leśników jest zupełnie nieczytelna – mea culpa. Tekst o edukacji – na str. 34.

Życie to nie bajka

Życie to nie bajka

W Kopenhaskim ZOO zabili młodą żyrafę i poćwiartowali ją na oczach dzieci. Takie lekcje odbywają się tam podobno od czasu do czasu, to normalne. Widziałem slajdy z zajęć edukacyjnych w Austrii czy Niemczech – tam z kolei drwal na oczach dzieci ścinał sosnę. U nas takie rzeczy nie do pomyślenia. Kołtun i zakłamanie trzymają się mocno. Pewne rzeczy lepiej trzymać pod kołdrą. To, że z edukacją nie ma to nic wspólnego ? To akurat najmniej istotne.

Goście w lesie

Gdy zapraszam do domu gości, wiem, że czeka mnie przeprawa z Anną. Okazuje się raptem, że mamy w domu bałagan i trzeba posprzątać. Na nic prośby i tłumaczenia, że jesteśmy dorośli i na cóż ta hipokryzja, możemy sobie przed najbliższymi znajomymi na delikatny bałagan pozwolić. Okazuje się, że nie możemy. Wyjściem pewnie byłby pokój gościnny jak u sąsiadów Ukraińców który pamiętam z dzieciństwa na Mazurach: zupełnie nieużywany, ze stołem nakrytym śnieżnobiałym obrusem i piramidą puchatych, starannie ułożonych poduszek. 

Czytaj dalej „Goście w lesie”