Marionetki Zuckerberga.

koziołki samce sarny - trofea myśliwskieTrofea sporządzone z  groźnych zwierząt czy wrogów, były niegdyś dowodem na człowieczeństwo, niczym próba gom dżabbar, której poddany był Paul Atryda z „Diuny” Franka Herberta o której pisałem wcześniej. To dowód odwagi stanięcia oko w oko ze śmiertelnym niebezpieczeństwem.  Dowód, że „świadome ja” podejmuje decyzję, w tym wypadku narażenia się na śmierć, a nie nasz wewnętrzny  drżący ze strachu „szympans”*.   Co o naszym „Świadomym ja” świadczą wiszące na ścianie głowy trawożernych 15 kilogramowych saren, w miejsce łbów niedźwiedzi, czy sąsiadów – ludojadów które zdobiły szałas naszych praszczurów?

Cóż, czyżby te głowy saren były namacalnym dowodem jak bardzo skarleliśmy? Być może kiedyś częściej musieliśmy podejmować świadome decyzje?

Metzinger w „Tunelu Ego” pisze o „wędrującym umyśle”. Według różnych szacunków, nawet połowa czasu naszego świadomego istnienia to wędrujący umysł, w którym nasze myśli biegną swobodnie, niczym chmury na niebie, i jak na chmury, nie mamy na nie żadnego wpływu, możemy się nim jedynie biernie przyglądać, a raczej być tymi chmurami.

Część mózgu na którą nie mamy wpływu rusza naszym palcem w palące się czerwono powiadomienie aplikacji facebooka.  Nasza ręka działa niczym część marionetki, szarpanej sznurkami przez niewidocznego lalkarza.  Przypięci do aplikacji przypominamy Neo z Matrixa, który przed połknięciem czerwonej pigułki funkcjonował, podobnie jak większość populacji jako żywe źródło energii. Nam chwilami udaje się oderwać od roli konsumenta reklam i dostawcy kontentu, ale bombardowani tysiącami innych bodźców, mamy małe szanse by zdobyć się na jakieś własne myśli.

Nic dziwnego, że Zuzanna, „Córka Łupieżcy” Jacka Dukaja potrzebuje ipsatora, urządzenia, które będzie kształtowało jej „ja” na zaprogramowany wcześniej szablon. Wie, że sama nie ma wystarczająco silnej woli, by zrealizować plan własnego rozwoju.

„Za każdym razem gdy postąpisz krok bliżej będziesz czuła, że czynisz dobrze, wkrótce twój mózg nauczy się tej ścieżki szczęścia” **.

Czy nasz praszczur idący z oszczepem i toporem na pół-tonowego niedźwiedzia miał więcej autonomii, niż my, marionetki Zuckerberga? Czy raczej również był  szarpany niewidzialnymi nitkami obrzędowości,  obowiązków wobec plemienia, religii wreszcie?


*Szympans z „Paradoksu Szympansa”, Steve Petersa, chyba tożsamy z Systemem-1 z „Pułapki myślenia” Kahnemana, w obu utknąłem w połowie niestety 🙂

** Z docelowych modeli zmiany osobowości wybiera Zuza miks trzech: Skorpiona, Księcia i Ateny.

Zdjęcie: Anka Pikus.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *