Księgi Jakubowe i siła kobiet*.

Gdy Tokarczuk w Księgach Jakubowych dociera do Szechiny, przez chwilę sądzę, że ją na fali obłąkańczego feminizmu wymyśliła. Ale ta ziemska, kobieca inkarnacja jedynego Boga istniała naprawdę, przynajmniej w niezwykle skomplikowanej żydowskiej teologii, którą dotąd miałem za absolutnie patriarchalną. Poszukiwania żeńskiej Bogini Tokarczuk zaczyna od sumeryjskiej Isztar (Inanna) w „Anna In w grobowcach świata”. Czy hinduska bogini Kali będzie tematem kolejnej książki noblistki? Ta ziemska inkarnacja głównej hinduskiej bogini ostatecznej mocy, czasu i zniszczenia byłaby szalenie interesującym dopełnieniem tych poszukiwań.

Pogrążeni w teologicznych dyskusjach Żydzi to obraz chyba dość powszechny w naszej kulturze. Mam wrażenie, że jeśli zbierze się grupka polskich mężczyzn, zaczną dyskutować o Polsce od morza do morza, zaś gdy zbierze się grupka Żydów to będą dyskutować o istocie Boga. Frankiści, wierzący, że Jakub Frank jest kolejnym mesjaszem (po Szabtaju Cwi), których opisuje Tokarczuk, dyskutują o tym nieustannie, a w dodatku wierzą, że Szechina jest doskonałym uzupełnieniem Trójcy Świętej, uzupełnieniem do liczby 4, która w żydowskiej Kabale jest liczbą znacznie bardziej doskonałą niż 3. Wierzą wreszcie, że to właśnie Bogini, której niedoskonałym wizerunkiem jest Maryja, zapewni im zbawienie i zupełnie dosłowne życie wieczne. Trudno powiedzieć zresztą czy jest to fantazja autorki, czy frankiści rzeczywiście w to wierzyli – zachowało się po nich sporo materiałów, które Tokarczuk najwyraźniej skrupulatnie wykorzystała. Bez wątpienia Szechina w żydowskiej teologii występuje, choć oznacza raczej obecność Boga wśród ludzi. Jego płciowy aspekt to zupełnie niszowy wątek teologiczny, który jest bardzo mocno wyeksponowany w odłamie religijnym opisywanym (i beletryzowanym) przez noblistkę.

Mężczyźni nieustannie dyskutują o teologii, ale to przede wszystkim dzięki silnym kobietom, możliwe jest przejście frankistów z judaizmu do chrześcijaństwa. Ba! Sam Jakub ewidentnie podtrzymuje swoją siłę mesjasza przede wszystkim, a może wyłącznie, dzięki sile kobiet, którymi stale się otacza. Nie tylko sile erotycznej, ale również zupełnie wprost sile kobiet – matek, wzmacnia się ssąc, jako zupełnie dorosły człowiek i absolutny przywódca społeczności nowej religii, ich piersi. Robi to również ostatkiem sił w agonii. Tokarczuk przeciwstawia jego słabość sile Gitli:

Trudno ją zrozumieć. A pyta kilka razy, jaki to dzień tygodnia. Środa. Środa. Środa. Aszer odpowiada gestem na jej proste pytanie:– Umieram? Kiwa głową bezgłośnie, ale zaraz się poprawia i mówi ochrypłym głosem:– Tak. I ona, jak to Gitla, upewniona, spina się w sobie i powiedziałby ktoś, że bierze we własne ręce całe to umieranie, ten problematyczny i nieodwracalny proces, niczym kolejne zadanie do wykonania.

Bohaterką „Inanny” Tokarczuk jest wprost bardzo silna postać kobieca: oto dumna Anna In, córka Bogini, schodzi do zaświatów. Na samym początku zostaje, co prawda, ze swojej dumy, dość dosłownie, odarta – musi pozostawić na progu zaświatów wszystkie swoje wspaniałe szaty i dalej wędrować nago, ale wraca jako jedyna z tej strasznej podróży. Książkę czytałem bardzo dawno, ale do dziś pamiętam klimat jej historii o niezwykłych czynach istoty nadludzkiej, będącej jednocześnie młodą dziewczyną., klimat mitu który jest rzeczywistością. Anna In jest oczywistym wcieleniem sumeryjskiej bogini miłości cielesnej i wojny, Isztar, która w pewnym momencie staje się główną i jedyną liczącą się postacią mezopotamskiego panteonu.

Pełny tytuł „Ksiąg Jakubowych” to :”Księgi Jakubowe albo Wielka podróż przez siedem granic, pięć języków i trzy duże religie, nie licząc tych małych”. Przez jakie religie podróżuje czytelnik razem z frankistami? Trzy duże religie nie budzą wątpliwości (Judaizm, Islam i Chrześcijaństwo), ale o jakie małe może chodzić? Jakub i jego trzódka ma bardzo specyficzny, sakralny stosunek do seksu, np:

Zaraz 10 września ma Chana z mężem, którego nie widziała prawie dwa lata, pierwsze obcowanie, w biały dzień, w przytomności całego orszaku przybyłych. Dzieje się to w izbie oficerskiej, której małe okienka zasłoniono starannie, żeby nikt obcy nie mógł uczestniczyć w tym tikkun, uczynku, który naprawia świat. I wszystkim, którzy są tego świadkami, serce napełnia nadzieja, że najgorsze już minęło i teraz czas ruszy do przodu.

Może chodzi właśnie o kult Isztar / Inanny? Jej kult z dzisiejszego punktu widzenia jest specyficzny: jej wyznawczynie mają stawiać się w świątyni i uprawiać seks z przychodzącymi tam mężczyznami. Dopiero po takim błogosławieństwie od Bogini mogą wrócić do domu, przynajmniej według Herodota. Sama zaś Isztar jest oczywiście personifikacją siły seksualnej, wielką i potężna Boginią, wypisz, wymaluj silne, pełnowymiarowe wcielenie Boga płci żeńskiej, którego rozpaczliwie szuka Jakub. Wcielenia, bo sam Bóg pozostaje, zdaniem uczonych kabalistów, gdzieś poza wszechświatem, niedostępny zupełnie dla naszych rozumów. U frankistów, zamężne kobiety i żonaci mężczyźni uprawiają seks z tym, kogo on wskaże, ale same kobiety też mają, zupełnie jak Inanna, dużo do powiedzenia, zresztą:

Kobiety chętnie mają do czynienia z innymi mężczyznami… Wiele tylko czeka na przyzwolenie; jeżeli nie ma przyzwolenia, to i tak to zrobią. Zawsze tak było i będzie.

Wizerunek Kali zobaczyłem na bardzo poruszającej wystawie „Powerbank / siła kobiet” w Muzeum Etnograficznym w Krakowie i chwilę później olśniło mnie, że ta bogini, która zresztą cieszy się wciąż ogromnym kultem, mogłaby być inspiracją dla kolejnej książki noblistki. W muzeum wisiało tradycyjne przedstawienie bogini z girlandą ludzkich głów na szyi i uciętą głową demona w jednej i sierpem w drugiej dłoni, a w uzupełniającym wystawę „niezbędniku” przeczytałem:

Mówią, że rodzi się z płomiennego oddechu Władców Wszechświata: Brahmy, Siwy ¡ Wisznu, rozgniewanych porażką bogów w stuletniej walce z demonami. Brahma ofiarował jej zęby, Siwa dał jej płomienną twarz, Wisznu wzmocnił jej ręce. Od pierwszej chwili Kali wzbudza podziw i strach.

Inni mówią, że wydaje ją na świat Osiem Matek walczących z siejącym spustoszenie Raktabidźi- demon jest nie do pokonania, bo duplikuje się wszędzie tam, gdzie tylko spada na ziemię kropla jego krwi. Matki nie dają mu rady, więc emitują z siebie Kali, esencję swoich boskich mocy, wcielenie Śakti, emanację ciemnej strony bogini.

Jej oczy pałają żądzą ofiar, język wysuwa się z ust, gotowy zlizywać krew. Jej szyję oplatają węże i ludzkie czaszki. Każda z jej dziesięciu dłoni chwyta za broń. Rusza do ataku z tak przerażającym okrzykiem, że drżą wszystkie światy. Tysiące demonów atakują ją równocześnie, lecz ona pozostaje niezwyciężona. Pokonuje Raktabidźię. Musi ulec jej także Mahisza, od którego oddechu walą się góry i drży ziemia. Zło nie ma z nią szans.

Kali wygrywa i przywraca na świecie ład. Bogowie głoszą jej chwałę. Ludzie wznoszą jej dziękczynne świątynie i składają ofiary.
A ona tańczy. Na trupach, na polach bitewnych, cmentarzyskach, miejscach kremacji. Dobrze wie, że nic nie trwa wiecznie. Przecież jest boginią czasu, śmierci i zniszczenia. Przecież jest uosobieniem życia.
Mówią o niej: wcielenie chaosu i wojny. Ale mówią też: Pani Kosmosu, Czarna Matka*

Dlaczego Kali mogłaby być tematem kolejnej książki? Och, oczywiście jest emanacją siły i gniewu, których to cech pozbawiano pokolenia kobiet. Widziałem jednak ostatnio dziesiątki awatarów w kształcie błyskawic, należących dziewczyn uczących się online, i nie mam już wątpliwości dlaczego mogłaby.

*Teksty będące absolutnie genialnym uzupełnieniem wystawy „POWERBANK / siła kobiet” napisała (w zdecydowanej większości) Dorota Majkowska-Szajer.

** tasak w kształcie kobiety jest swego rodzaju logiem wystawy która jest czynna tylko do 12 marca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *