Z Polski na Łotwę jest kawał drogi, ale Gauja jest zdecydowanie warta pokonania tej odległości. Najchętniej odwiedzany fragment na terenie Parku Narodowego to wyjątkowe połączenie ciekawej rzeki, płynącej długimi odcinkami przez dzikie pustkowia, nienachalnego zaplecza biwakowego o wyraźnie skandynawskim rodowodzie i świetnie utrzymanych, ciekawych zabytków.
Spływ Uła
Drugi raz płynę Ułą (i Merkys), tym razem tylko we dwoje z żoną. Naszym wspólnym zdaniem to najpiękniejsza rzeka, jaką widzieliśmy na spływach do tej pory, zaledwie trzy godziny drogi od centrum Mazur.
Czarna Hańcza i Kanał Augustowski kanadyjką.
Na tej gigantycznej budowie pracowali niewolnicy, którzy w zamian za swój wysiłek otrzymywali wolność, zrealizowany projekt zaś nigdy nie służył pierwotnemu celowi. To nie piramida Cheopsa, to kanał Augustowski. Dziś jest tylko atrakcją turystyczną na szlaku Czarnej Hańczy.
O spływie Czarną Hańczą czytałem w dzieciństwie, tak, że urósł mi do rozmiarów niemal mitycznych. Jakoś tak tak dziwnie wyszło, że marzenie z dzieciństwa udało się spełnić dopiero dwa dni temu.
Cały świat na kazachskim Expo.
Niemiecka wystawa przypominała dobrze odrobioną pracę domową, lecz z mocnym przytupem na końcu. Izrael oszczędzał na kasie, ale olśnił i zauroczył mnie do szczętu. Rosja pokazała wielką górę lodową, Putina i mocarstwowe ambicje. Na polskiej wystawie grałem z Kazachami w memo i układałem puzzle o lesie.
Czytaj dalej „Cały świat na kazachskim Expo.”Semiwegetarianin: baranina to jest to.
Lecąc do Kazachstanu najbardziej obawiałem się jedzenia. Niemal nie jem mięsa, w Mongolii królowała baranina z wody lub w rosole, łykowata i smakująca baranem, z przypraw używano chyba tylko sól. Na tej studenckiej wyprawie zakochałem się za to w oceanie stepu, kumysie i koniach. Bardzo liczyłem na powtórkę tych atrakcji u braci Kazachów.
Czytaj dalej „Semiwegetarianin: baranina to jest to.”Spływ Ułą i Mereczanką (Merksys) na Litwie
Wróciłem przedwczoraj* z 6 dniowego spływu tymi dwoma (głównie pierwszą) rzekami. Wędrowaliśmy z kolegą i naszymi dwoma 13 -letnimi synami, kanadyjką i kajakiem składakiem. Uła to chyba najbardziej znana rzeka spływowa na Litwie, zupełnie zasłużenie, bo jest naprawdę przepiękna: wysokie brzegi, ogromne kompleksy lasów sosnowych, nieliczne, malutkie, drewniane wsie, brak sklepów.
Hel nazwali Duńczycy ?
Hel to imię to imię nordyckiej bogini władającej krainą tych którzy nie mieli szczęścia zginąć w boju, bogini, której ciało uległo tylko częściowemu rozkładowi. Ciekawe, czy rzeczywiście nazwa ówczesnej wyspy pochodzi od Skandynawów…. O Hel tak pisze Szrejter w Mitologii germańskiej:
Drugi pałac, Olund (Smutek), należy do królowej Niflheimu, wiecznie ponurej Hel, o twarzy zżartej trupim rozkładem. We wnętrzu tego dworu, na złotej podłodze stoi zastawiony stół Hungr (Głód), na nim zaś leży nóż Sultr (Łaknienie). W halli pałacowej, na łożu Kor (Letarg), za zasłonami Blikande Boli (Lśniące Złorzeczenia), spoczywa Hel, ubrana w suknię zwaną Mdłością. Więcej o etymologii nazwy miasta i półwyspu – na przykład tutaj.
Chińczycy budują podziemne lotniska wojskowe dla wszystkich swoich samolotów.
Podobno mają być odporne na atak amerykańskich, ciężkich bomb penetrujących. Więcej szczegółów np. w Gazecie. Jeśli to prawda, to hmm mam wrażenie, że hmm Chińczycy jakby bardziej serio podchodzą do życia…
Jak 20 lat zobaczyłem Pekin, który wtedy był jeszcze dziurą w porównaniu do niektórych miast z wybrzeża, dotarło do mnie, że Europa nie jest, lub lada moment nie będzie pępkiem świata (dzisiaj banał). Później odkryciem był film wyprodukowany za pieniądzę CHRL „Hero”, którego przesłanie z grubsza było takie: nie warto walczyć z krwiożerczym tyranem. Fakt – dzisiaj bezwzględnie podbija sąsiednie królestwa, morduje ich mieszkańców. Ale jego cele są szlachetne. Gdy zwycięży, lud Han zapanuje nad całym światem i nastanie pokój…
Na koniu :-)
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=YSg3dM5UbeM]
Po niemal dziesięciu latach przerwy jeżdżę sobie odrobinę konno. Super sprawa. Jeżdżę w bardzo miłym towarzystwie z http://www.stajnialesnapolana.pl/, mają też profil na facebooku i bardzo fajnie uczą jazdy konnej dzieci 🙂
I znowu Wda w canoe.
Od Spływ Wdą 2011 |
Cały spływ trwał 4 dni. Zrobiliśmy nie przemęczając i delektując się pięknymi widokami 68 km. Gotowaliśmy sami, spaliśmy pod namiotem, całkiem wygodnie na matach samopompujących, całą żywność i sprzęt zmieściliśmy bez problemu w cudownie pakownej kanadyjce. Wypożyczenie kanu i transport kosztowało 400 zł.