Back country – tak nazywa się typ nart które dostałem parę lat temu pod choinkę. Są super. Krótsze od starych drewnianych śladówek, z mocnymi wiązaniami, i nie rzucającymi się w oczy stalowymi krawędziami. Mają nawet specjalne okienko by można było zobaczyć drewniany rdzeń narty. No i da się po nich jeździć gdzie tylko oczy poniosą. Czytaj dalej „Powrót na wieś z okienkiem”
Odkryłem grę. Trochę zakurzona ale własna :-)
Dawno, dawno temu, gdy jeszcze nie było fejsbuka, bawiłem się flashem. Popełniłem taką na przykład grę. Niedawno odkryłem ją na nowo. Jak ją robiłem, wydawała mi się strasznie amatorska… Ale mimo upływu kupy lat – nie jest taka całkiem tragiczna.
Polskie lasy płoną na ołtarzu unijnej ekologii w GW
Witold Gadomski bije na alarm w tekście Czarne płuca Europy (Gazeta Wyborcza 14-15 lipca 2012). Alarm podnosi rzecz jasna słusznie, na ołtarzu jasności przekazu niestety poświęca fakty.
Czytaj dalej „Polskie lasy płoną na ołtarzu unijnej ekologii w GW”„Samiec” – pojemnik na geny samicy.
Pracując przy pszczołach w pasiece od dziecięctwa, strasznie głupio przyznać się, że dopiero teraz odkryłem banalną dla nieco bardziej wnikliwych obserwatorów przyrody prawdę o „samcach” pszczół. Okazuje się, że rodziny pszczele tak naprawdę nie mają samców. Truteń jest tylko latającym pojemnikiem na geny samicy !
Czytaj dalej „„Samiec” – pojemnik na geny samicy.”Chińczycy budują podziemne lotniska wojskowe dla wszystkich swoich samolotów.
Podobno mają być odporne na atak amerykańskich, ciężkich bomb penetrujących. Więcej szczegółów np. w Gazecie. Jeśli to prawda, to hmm mam wrażenie, że hmm Chińczycy jakby bardziej serio podchodzą do życia…
Jak 20 lat zobaczyłem Pekin, który wtedy był jeszcze dziurą w porównaniu do niektórych miast z wybrzeża, dotarło do mnie, że Europa nie jest, lub lada moment nie będzie pępkiem świata (dzisiaj banał). Później odkryciem był film wyprodukowany za pieniądzę CHRL „Hero”, którego przesłanie z grubsza było takie: nie warto walczyć z krwiożerczym tyranem. Fakt – dzisiaj bezwzględnie podbija sąsiednie królestwa, morduje ich mieszkańców. Ale jego cele są szlachetne. Gdy zwycięży, lud Han zapanuje nad całym światem i nastanie pokój…
Na Ukrainie zabijają psy. Hańba.
Media od miesiąca karmią nas zgrozą jaka zieje z Ukrainy: zabijają tam masowo bezpańskie psy przed Euro. W „Hańbie” Coetzeego, południowoafrykańskiego pisarza – noblisty, też zabija się psy. Główny bohater robi błyskawiczną antykarierę – od profesora do pomocnika usypiaczki bezpańskich psów. Dokładnie odwrotnie zmienia się jego empatia. Luriego poznajemy podczas seansu płatnego seksu, swoją partnerkę traktuje zupełnie przedmiotowo. Gdy spadnie na sam dół południowoafrykańskiej drabiny społecznej, paradoksalnie w bezdomnych psach zobaczy ludzi. I będzie pomagał je zabijać.
Na Ukrainie zabijają psy. Nieciekawie traktują też ludzi, o czym można było się niejednokrotnie przekonać z notek prasowych (sprawa Tymoszenko, czy ostatnio: śmierć w miasteczku „Czarnobylców”). W Polsce pewnie jest lepiej. Bezpańskie psy usypia się jednak na całym świecie, w biednych krajach nie ma innego wyjścia. Problem jest z empatią.
Na koniu :-)
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=YSg3dM5UbeM]
Po niemal dziesięciu latach przerwy jeżdżę sobie odrobinę konno. Super sprawa. Jeżdżę w bardzo miłym towarzystwie z http://www.stajnialesnapolana.pl/, mają też profil na facebooku i bardzo fajnie uczą jazdy konnej dzieci 🙂
Cyberpunk w Polityce
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=ZVjhbm9lmJE]
Nowe czasy: z okazji dzisiejszej premiery gry komputerowej (Deux Ex: Bunt Ludzkości) Polityka serwuje długi tekst o literaturze cyberpunk. Warto przeczytać, aczkolwiek nazwanie Dukaja, Lema czy Dicka autorami literatury popularnej to chyba przesada… Nie zgodziłbym się z tytułową tezą o chybionych proroctwach: stoimy dopiero u progu rozwoju SI, cyborgicznych przekształceń ludzkiego które są zdaje się zupełnie nieuchronne. Z drugiej strony – nie w proroctwach rozwoju technologii tkwi przecież siła cyberpunk (i w ogóle S-F). W czym tkwi – na szczęście też jest w artykule, ale drażni obowiązkowy schematyzm tytułu i lead’u.
I znowu Wda w canoe.
Od Spływ Wdą 2011 |
Cały spływ trwał 4 dni. Zrobiliśmy nie przemęczając i delektując się pięknymi widokami 68 km. Gotowaliśmy sami, spaliśmy pod namiotem, całkiem wygodnie na matach samopompujących, całą żywność i sprzęt zmieściliśmy bez problemu w cudownie pakownej kanadyjce. Wypożyczenie kanu i transport kosztowało 400 zł.
prezentacja
<iframe src=”http://r.office.microsoft.com/r/rlidPowerPointEmbed?p1=1&p2=1&p3=SD3EE467606D780FCE!1274&p4=” width=”402″ height=”327″ frameborder=”0″ scrolling=”no”></iframe>