Back country – tak nazywa się typ nart które dostałem parę lat temu pod choinkę. Są super. Krótsze od starych drewnianych śladówek, z mocnymi wiązaniami, i nie rzucającymi się w oczy stalowymi krawędziami. Mają nawet specjalne okienko by można było zobaczyć drewniany rdzeń narty. No i da się po nich jeździć gdzie tylko oczy poniosą.
Po lasach Nadleśnictwa Gdańsk w ostatni weekend biegało na nartach mnóstwo ludzi. Nasi sąsiedzi, Rosjanie, mają znacznie bogatszą tradycję używania nart do poruszania się w terenie (a nie tylko zjeżdżania) i na nartach chodzą – co znacznie bliższe jest przecież rzeczywistości w przypadku zwykłych śmiertelników. Mają nawet własną nazwę na ślad nart, który tworzy dla kolejnych narciarzy wygodny tor „nartnię”. Spotkani przeze mnie narciarze byli w bardzo różnym wieku. Sporo młodzieży, ale spotkałem też panie i panów na oko ładnie po 70 -ce.
Chodząc po lesie warto trzymać się znakowanych szlaków pieszych, prowadzą zwykle przez najciekawsze tereny no i utrudniają zgubienie się, co wbrew pozorom wcale nie jest trudne. Na mapce z zapisem jednej z moich wędrówek można znaleźć dziwną pętlę którą zatoczyłem kompletnie bez sensu. Bez wątpienia przydaje się mapa, nawet jeśli zamierzamy korzystać tylko z oznakowanych szlaków. Do wędrówki po bezdrożach nieoceniony jest smartfon z GPS. Osobiście używam aplikacji endomondo – nie dość, że można prowadzić coś w rodzaju dziennika uprawianych aktywności, to jeszcze rodzina może sprawdzać na bieżąco, czy właśnie posuwamy się w kierunku domu, czy może wręcz przeciwnie.
Jakie kupić narty by zażywać tych wszystkich rozkoszy ? Nie polecam klasycznych biegówek – są wąskie i przystosowane do poruszania się tylko po wytyczonych trasach. To wybór tylko dla wielbiących wyniki sportowców. Dla zwolenników wolności polecam szersze śladówki, które mam wrażenie są nieco lżejszą (i tańszą) odmianą back country. Więcej o doborze nart, można przeczytać np. tu, albo tu. Niektóre modele bezpośrednio po zakupie należy smarować na gorąco specjalną parafiną. Można to zrobić samemu, albo zlecić serwisowi (koszt ok. 30 zł). Zima jeszcze w pełni, i miejmy nadzieję, że nie ustąpi zbyt szybko. Więc narty w dłoń i do lasu 🙂