Służba Leśna w Polsce ma znacznie dłuższą historię niż tylko życie organizacji gospodarującej dziś lasami Skarbu Państwa, która obchodzi stulecie swojego istnienia. Skąd wzięli się leśnicy i czy w ogóle są potrzebni?
Początki służby leśnej to XVI wiek, tyle, że raczej nie zajmuje się ona gospodarką leśną, a raczej nadzoruje, w imieniu króla wyrąb lasu czy spław drewna.
W XVIII wieku Europa zaczyna się mocno rozwijać i “konsumować” ogromne ilości drewna z wycinanych drzew. Nie, nie zabrakło wtedy tlenu (przeczytaj o tym w Skąd wziął się tlen). Do puszcz jak ta np. pod Wejherowem, przyjeżdżają osadnicy i wycinają drzewa. Robią pierwsze prymitywne schronienia, meble. Wycinają las pod pierwsze uprawy. Przetapiają też żelazo sprowadzane ze Szwecji. Używają w tym celu węgla drzewnego. By go otrzymać spalają, z minimalnym dostępem tlenu, ogromne ilości drewna bukowego. Używają go nie tylko w hutach żelaza, ale też hutach szkła (piasku wokół jest w bród). Ogromne ilości dębów i pięknych sosen wędrują też na eksport. Kupują je kraje z Europy zachodniej, które swoje lasy wycięły wcześniej. Nawet Rubens maluje swoje obrazy na dębowych deskach pochodzących z terenów dzisiejszej Polski. W lesie pasą się świnie, krowy, kozy. Dla zwierząt gospodarskich na polach jest po prostu za mało miejsca, najłatwiej trzymać je w lesie.
Znamy już wtedy (w 1627) pierwszych leśników z imienia i nazwiska, znamy też ich uposażenie, np. leśniczy leśnictwa Przetoczyno (które istniało we współczesnym Nadleśnictwie Gdańsk jeszcze całkiem niedawno), Jerzy Borzch, w 1678 zarabiał rocznie 40 zł, 7,5 korca żyta, 8 owsa, pół korca grochu, pół beczki śledzi, 2 achtele soli, 4 sztofy masła, 3 kopy gomółek serka, połeć słoniny, sadło, 3,5 beczki piwa i 2 fury siana. Pierwsze wzmianki o służbie leśnej w starostwie puckim, pochodzą z 1565 r. Można by więc w tym roku obchodzić 459 lat Służby Leśnej.
Dla lasu tak intensywna eksploatacja ma katastrofalne skutki. Nie dość, że wycinane są ogromne ilości drzew na różne cele, to jeszcze stada zwierząt gospodarskich zjadają młode drzewka i kaloryczne nasiona, zwłaszcza dębów i buków. Miejscowe władze próbują chronić to co zostało. Np starosta pucki nakazuje w 1767 r: „…gdziekolwiek tablice wypisane lub wiechy wytchnięte znajdują się, nikt nie ważył bydła żadnego, owiec, kóz, świń etc. Napędzić pod winą zł 30 i siedzeniem w tarasie niedziel 2” Z lustracji wsi starostwa wykonanej dwa lata wcześniej pojawiają się zapisy z których wynika, że pojawiają się wtedy młodniki sadzone przez ludzi. XVIII wiek to początek w Polsce gospodarki leśnej, ale nie sposób jeszcze mówić o jednolitej organizacji zajmującej się lasami.
Tekst w odrobinę zmienionej formie (i z innymi ilustracjami) ukazał się w Kalendarzu z lasu 2024/2025, wydanym przez Lasy Państwowe. Kalendarz w formie papierowej w siedzibach nadleśnictw jest już prawdopodobnie nie do dostania, ale można jeszcze dostać plik pdf
Historia lasów gdańskich. Od dóbr oliwskich i puckich do Nadleśnictwa Gdańsk (Gdynia 2016) przy powstaniu której miałem przyjemność współpracować z autorem, Krzysztofem Jażdżewskim, wciąż jest dostępna w księgarniach, za ok 25 zł, warto! 🙂
Artykuł „Rubens malował na polskich dębach” Andrzeja Hołdysa opublikowała w 2005 r wyborcza, ale można znaleźć jeszcze jeszcze kopie poza paywalem
Zdjęcia Ryszarda Tomysa z albumiku „Leśniczowie Nadleśnictwa Gdańsk” Pawła Młodkowkiego, Gdynia 2014.