Anihilacja: ale to już było.

Warto być pesymistą, zawsze jest jakaś szansa, że człowiek miło się rozczaruje. Gorzej odwrotnie. Przeczytałem bardzo pozytywny urywek recenzji Anihilacji (Natalie Portman, netflix) jako świetnej SF. Oderwałem się od „Sense 8” i pełen optymizmu zasiadłem przed ekranem.

Na pierwszy rzut oka mamy w filmie do czynienia z silną inspiracją „Piknikiem na skraju drogi” Arkadija i Borysa Strugackich, bardziej znanym z luźnej ekranizacji Andrieja Tarkowskiego („Stalker”). Na Ziemi pojawia się Strefa.  Śmiałkowie, którzy wchodzą i eksplorują Zonę przypominają owady penetrujące porzucone na parkingu rozmaite śmieci zostawione przez podróżnych. Z perspektywy żuka, butelka z resztką alkoholu, czy może malinowego soku, może być nie tylko pułapką ze zmienioną fizyką (te przezroczyste ścianki butelki) ale też mitycznym celem wędrówki, „spełniaczem życzeń” (Машина желаний). Pomysł Strugackich jest na tyle nośny, że oprócz kultowego filmu pojawia się jeszcze seria gier komputerowych, gdzie zona i jej eksploatorzy – stalkerzy zostali przeniesieni są w realia katastrofy czarnobylskiej.

O czym jest film Tarkowskiego nie jestem w stanie napisać, bez wątpienia, jeśli ktoś go jeszcze nie widział, warto zobaczyć koniecznie.

Netflixowa strefa przypomina jednak zdecydowanie bardziej nie pomysł Strugackich, lecz  barokowość Skrzywienia z „Innych Pieśni” Dukaja. Przypomina to mało powiedziane. Ludzie zamieniające się w ukwiecone drzewa, aligator skrzyżowany z krokodylem to wypisz wymaluj rozpad formy, do centrum którego podróżuje dukajowy Hieronim Berbelek.

Twórcy „Anihililacji” woleliby pewnie porównania do filmowego „Stalkera” (jak można przeczytać w recenzji filmwebu: „Mówiąc krótko, na każdy wystrzelony pocisk przypada tutaj przynajmniej jedna rozmowa o rozpadzie ciała, degradacji psychiki oraz przyrodniczych aberracjach”) ale to zdecydowanie nie ta liga.

Oglądanie filmu popsuł mi brak realizmu przedstawionego świata, Do strefy (zwanej tu Iskrzeniem) organizowane były różne wyprawy, nikt, poza jednym żołnierzem, z którym nie ma kontaktu, nie wrócił. Strefa się powiększa. Co robi wojsko? W myśl zasady, gdzie diabeł nie może, tam babę pośle, wysyła do Iskrzenia ekipę uzbrojonych w karabiny maszynowe naukowczyń.

U Strugackich i Dukaja strefa osobliwości to cały przemysł wypraw. Nie trzeba od razu maszerować do komnaty spełniacza życzeń, można zadowolić się pomniejszymi artefaktami z obrzeży strefy. W „Innych Pieśniach” organizuje się wyprawy łowieckie na kakomorficzne stworzenia (tu krzyżówka krokodyla z rekinem), bo nie ma przeszkód, by przynajmniej z obrzeży strefy wyjść bez szwanku. W Anihilacji, nie wiedzieć czemu, strefa jest dla ludzi z zewnątrz kompletną zagadką, Rzuca się do niej ludzi jak dzieci nieumiejące pływać na głęboką wodę, zamiast powoli badać, co wygląda, że mogłoby być zupełnie możliwe.

No i zakończenie:  Iskrzenie jest niczym więcej jak inwazją obcych? Zamiast spełniacza życzeń po prostu duplikator produkujący podróbki? Poziom Tarkowskiego ani Dukaja to to nie jest. Broni się tylko scenografia iskrzenia no i Portman 🙂

Lektura uzupełniająca:

Obszerny tekst o filmie Tarkowskiego

Mój tekst: Conrad a zrównoważony rozwój.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *