Ciągłym graniem macho potrafił się znudzić nawet sam Hemingway. W jego pruderyjnym „Rajskim ogrodzie” Katarzyna z Davidem bawią się w sypialni w zamianę ról seksualnych. Pamiętacie Houyhnhnmów? Gdy Guliwer wraca ze świata tych inteligentnych koni, brzydzi się naszą zwierzęcą fizycznością. Zupełnie jak przedstawiciel ludzkości w „Lewej ręce ciemności”, żyjąc przez dłuższy czas wśród istot na co dzień pozbawionych balastu płci, brzydzi się przybyłych Terran z ich nieustanną i niezmienną seksualnością.
Gdy zmarła Ursula le Guin, chciałem sobie przypomnieć tylko właśnie „Lewą rękę ciemności”. Spędzając urlop w łóżku, połknąłem jednak cały, opasły świat Ekumeny, którego nie czytałem wcześniej. Ten cykl w odróżnieniu od bardziej chyba znanego „Ziemiomorza” to tzw. hard SF. Mamy tu obce światy, statki międzyplanetarne, zaawansowaną technikę. Tyle, że ich barwne cywilizacje tkwią gdzieś pomiędzy epoką brązu a wczesnym średniowieczem, zaś zaawansowana technika z tej perspektywy nie wydaje się niczym innym jak „ziemiomorską” magią. Każda z tych powieści to lśniąca perełka, zdecydowanie warta odkurzenia. Na ich tle „Lewa ręka ciemności” lśni wyjątkowym blaskiem.
Mieszkańcy „Zimy” są ludźmi. Jednak ich pierwiastek męski i żeński na co dzień nie jest w pełni rozwinięty. Nie można powiedzieć czy dana osoba jest mężczyzną czy kobietą. Zarówno w wyglądzie jak i w osobowości dopełniają się oba pierwiastki. Jedynie raz w roku, podczas kemmeru osobowość zawęża się niejako do bycia kobietą lub mężczyzną, a dotychczas uśpiona fizjologia dostosowuje się do nowej sytuacji.
Dukaj w błyskotliwej „Perfekcyjnej doskonałości” również mierzy się z tym problemem. Podczas przeprowadzki z białka do cyfrowych sieci neuronowych płeć, odwrotnie niż u le Guin, jest amputowana. Później można jej używać dowolnie jako swego rodzaju opakowania: inkluzja (wyższa forma Sztucznej Inteligencji) znanego fizyka, (Słowinskienu) manifestuje się Zamoyskiemu jako naga dziewczyna. Tak, Dukaj, jako filolog, w odróżnieniu od Le Guin, wychodzi obronną ręką z pułapki gramatycznej. Na „Zimie” wszyscy używają form męskoosobowych, co dość mocno zgrzyta. U Dukaja, mamy nowy, obok on, ona, ono, tryb: „jenu”. Jenu przyszłu, powiedziału, przenikający w końcówki: Słowinskienu powiedziału.
Dukajowa koncepcja w zestawieniu z pomysłem czerpiącej z tradycji wschodu Le Guin wydaje się płytka. Jako sztuczne inteligencje, przycięci tylko do swego intelektu, będziemy swoją tylko swoją nędzną imitacją. Lewa ręka ciemności, mimo że dzieje się na odległej o lata świetlne „Zimie”, przypomina o tu i teraz, bez szafażu futurystycznych, chłopięcych zabawek.
Zdjęcie: Ender, przezywany czasem Genderem.
Jedna odpowiedź do “Perfekcyjna niedoskonałość vs Lewa ręka ciemności.”