Wydawanie zgód na imprezy sportowe w Nadleśnictwie Gdańsk – przykład dobrych praktyk.

Rowerzysta na rowerze MTB i w zabudowanym kasku na wąskiej ścieżce w lesie w liściastym lesie górskim

Przyjęło się, że organizacja zawodów sportowych w lesie wymaga zgody nadleśniczego. Czy jednak dotyczy to też wyścigu dziesięciorga przedszkolaków po ogólnodostępnej drodze leśnej? Co z ich bezpieczeństwem? Dwa lata temu w Nadleśnictwie Gdańsk zaproponowaliśmy regulamin organizacji imprez, który zmniejszył biurokrację.

W liczącej niemal milion mieszkańców aglomeracji trójmiejskiej co roku zgłaszanych jest leśnikom organizacja około 100 imprez sportowych i rekreacyjnych. Szacuje się, że bierze w nich udział nawet 10 tys. osób. Niezwykle popularne są wszelkiego rodzaju zawody biegowe, w tym biegi na orientację. Ze względu na atrakcyjny teren, co roku organizowanych jest też kilka dużych zawodów kolarstwa górskiego (MTB). W części imprez startuje nawet ponad pół tysiąca zawodników. Wiele z nich ma jednak charakter cyklicznych treningów, w których uczestniczy mniej niż 50 osób. Doświadczenia leśników Nadleśnictwa Gdańsk w tej materii mogą zainspirować kolegów z innych regionów Polski, zwłaszcza tych pracujących w lasach wokół dużych miast i aglomeracji.

Dotychczas: mocno niedoskonałe zgłaszanie imprez sportowych do nadleśnictwa

Wcześniej prośby o zgodę na organizację tego typów zawodów były rozpatrywane w Nadleśnictwie Gdańsk bez szczególnych regulacji. Analizowano zgłoszenie, nierzadko – jak w przypadku niewielkich zawodów – składane w ostatniej chwili, i na podstawie szkicu lokalizacji imprezy wykonanego np. w Google Maps, przesyłano je do właściwych leśnictw celem akceptacji. Często zdarzało się, że trasy zawodów lub ich lokalizacje (np. w przypadku biegów na orientację) były przez leśniczych korygowane ze względu na planowane w danym miejscu prace gospodarcze, lub prośby odsyłano organizatorowi z adnotacją, że dany teren nie jest własnością nadleśnictwa.

Po uzgodnieniu z lokalnym leśniczym, pracownik nadleśnictwa odpowiedzialny za organizację takich imprez wydawał na nie ustną zgodę. Przeważnie nie chcieliśmy psuć zabawy uczestnikom imprezy tylko ze względu na niefrasobliwość organizatora i odwoływać zawodów z powodu niedopełnienia przez niego formalności.

Prawdziwym utrapieniem związanym z imprezami sportowymi były różnego rodzaju oznaczenia tras lub punkty do znalezienia przez zawodników, jak biało-czerwone taśmy, kartki A4 w foliowych koszulkach i inne znaczniki, używane w zawodach InO (biegach na orientację, przyp. red.), których organizatorzy nie uprzątali z terenu imprezy. Te niekiedy tygodniami szpeciły las.

Zgoda nadleśnictwa na imprezę sportową – jeszcze więcej biurokracji

Nadleśnictwo Gdańsk przeprowadziło próbę uporządkowania tego systemu wprowadzając m.in. obowiązek podpisywania przez organizatorów większych imprez porozumień z nadleśnictwem. Efektem był jedynie wzrost pracochłonności obsługi tych imprez, zarówno po stronie organizatora, jak i leśników. Na kanwie tych doświadczeń opracowano nowy regulamin, napisany prostym, zrozumiałym językiem. Zrezygnowano z porozumień.

Domyślna zgoda na imprezę sportową w Nadleśnictwie Gdańsk

Nadleśniczy na podstawie Ustawy o lasach wydaje zgodę oraz określa warunki, których niespełnienie przez organizatora grozi konsekwencjami. I tyle wystarczy.

Dodatkowo, wzorem prawa budowlanego, mniejszych imprez dotyczy jedynie obowiązek ich zgłaszania. Zgoda nadleśnictwa jest automatyczna, o ile w określonym terminie nie wniesie ono sprzeciwu. Dla bardzo małych imprez, jak wspomniany już wyścig przedszkolaków, nawet  zgłoszenie jest jedynie rekomendacją – zalecamy zgłosić taką imprezę, ale tego nie żądamy.

Dużym ułatwieniem w całej procedurze są interaktywne mapy online (Esri), na których organizator imprezy rysuje jej zasięg. Od razu może wyeliminować ewentualne, późniejsze korekty trasy spowodowane pracami gospodarczymi, bo widzi na mapie miejsca, w których będą one prowadzone. Dotyczy to zarówno aktualnie prowadzonych prac, jak i tych zaplanowanych na cały rok. Propozycję organizatora sprawdza miejscowy leśniczy. W 99 proc. zgłoszeń projekty tras są akceptowane od ręki.

Czy nadleśnictwo powinno pobierać kaucję za imprezę sprotową?

Wielu uważa, że rozwiązaniem problemów jest pobieranie od organizatora kaucji. Czy warto o nią występować? Nie przesadzałbym z tym – pieniądze są sporym kłopotem, zarówno dla organizatora, jak i dla nadleśnictwa. Wspólnym celem powinien być przecież czysty las oraz łatwe i przyjemne korzystanie z niego, a nie tworzenie kolejnych biurokratycznych barier.

Stworzony przez Nadleśnictwo Gdańsk regulamin zakłada pobieranie kaucji tylko od organizatorów  większych imprez, czyli takich, w których bierze udział ponad 100 osób. Dzięki temu mamy gwarancję, że organizator przywróci las do stanu sprzed zawodów. Ponadto założyliśmy, że wszelkiego typu znaczniki czy taśmy muszą mieć oznaczenie nazwy organizatora albo naszą zgodę. Wszystkie inne są bez litości ściągane przez służby terenowe. Dzięki temu mamy nadzieję, że powoli z trójmiejskich lasów znikną imprezy organizowane „na dziko”, za które nikt nie ponosi odpowiedzialności. Zdarza się też, że pobieramy kaucje od organizatorów niedużych imprez, którzy zapowiadają oznaczanie zawodów bez widocznej nazwy osób odpowiedzialnych, co stwarza ryzyko, że znaczniki będą wisiały później miesiącami w lesie. Kaucja jest zwracana po posprzątaniu lasu z pozostałości po zawodach. Od sprawdzonych, zaufanych organizatorów możemy jednak kaucji nie pobierać. I coraz częściej tak robimy. 

Główna Oś Rekreacyjna Nadleśnictwa

Odrębnym, nie do końca rozwiązanym problem są przeglądy drzewostanów przed imprezami. Służby terenowe poświęcają setki roboczogodzin na weryfikację bezpieczeństwa uczestników zawodów sportowych, a wiele z nich to kilkudziesięciokilometrowe maratony prowadzone ścieżkami leśnymi w terenie przypominającym obszary podgórskie. To męczące i czasochłonne.

W nadleśnictwie obowiązuje zarządzenie regulujące coroczne przeglądy, a dokładnie – ich lokalizację. Nie da się przecież sprawdzić pod kątem drzew niebezpiecznych całej powierzchni nadleśnictwa. Oczywistym jest przegląd drzew wokół miejsc wypoczynku, leśnych miejsc postoju czy biwaków, których mamy w nadleśnictwie niemal setkę. Na naszym terenie jest też około 400 km szlaków turystycznych.

Co ciekawe, z badań wiedeńskiego uniwersytetu BOKU prowadzonych m.in. w naszym nadleśnictwie, ruch spacerowo-turystyczny nie pokrywa się z siecią szlaków. Nie pokrywają się z nią również trasy zawodów sportowych. Dlatego na potrzeby przeglądów bezpieczeństwa zaproponowałem pojęcie tzw. GOR (Głównej Osi Rekreacyjnej). Są to drogi czy ścieżki leśne najchętniej wykorzystywane do spacerów i rekreacji w naszym nadleśnictwie. To właśnie przede wszystkim drzewostany wzdłuż GOR poddawane są przeglądom, zwłaszcza pod kątem zamierających drzew. Wydaje się, że powinniśmy rekomendować organizację imprez właśnie po Głównej Osi Rekreacyjnej i ostrzegać, że zawody poza sprawdzanym przez nas obszarem wiążą się ze zwiększonym ryzykiem i organizowane są na odpowiedzialność organizatora. Martwe i zamierające drzewa są bowiem niezwykle ważnym elementem ekosystemu leśnego i nie powinniśmy ich zbyt pochopnie usuwać.

Takie rozwiązanie jest kompromisem pomiędzy popularnym wśród leśników stanowiskiem: “w lesie są zamierające drzewa i wchodzisz na własne ryzyko” i mocno asekuracyjnym: “wytnijmy wszystkie stwarzające cień zagrożenia drzewa, bo ryzyko procesów jest zbyt duże”. Sądzę, że doświadczenia leśników trójmiejskich w zakresie udostępniania lasu ze względu na mnogość przypadków są interesujące i mogą być wykorzystane w innych jednostkach. Moim zdaniem, żeby odzyskać zaufanie społeczeństwa, powinniśmy starać się, by las był jak najbardziej dostępny i jednocześnie nie utracił walorów krajobrazowych oraz przyrodniczych, jakie daje jego półnaturalna hodowla.

Tekst opublikowany w Głosie Lasu 11/2024

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *