Podobno mędrcy chińscy stosowali proste kryterium, badając czy coś jest sztuką: jeśli wywołuje ciarki na plecach to jest. Opowiadanie Stasiuka „Miejsce”, które znienacka zostało lekturą szkolną, przynajmniej dla mnie, według tego kryterium, sztuką jest. Wywołało może nie ciarki, ale gulę w gardle, zwiastującą silne wzruszenie. Jest naprawdę świetne. Nic dziwnego, że za ministra Czarnka opowiadanie znalazło się w kanonie lektur: chyba bezwiednie wpisuje się w prawicowy, czarno-biały obraz świata, a w zasadzie cywilizacji: tej, która odeszła lub odchodzi, silnie związanej z życiem duchowym, z sacrum i współczesnej cywilizacji śmierci.
Czytaj dalej „Opracowanie: „Miejsce” Andrzej Stasiuk.”