Dawno temu, po wyjściu z muzeum II wojny światowej w Gdańsku ten psalm w wykonaniu prawosławnych mnichów tłukł mi się bez końca w głowie. Tak bardzo, że z wielkim trudem udało mi się go odnaleźć w czeluściach sieci.
Ta pieśń jest tłem do wyświetlanego na wielkiej ścianie kolorowego filmu, prawdopodobnie z hitlerowskich kronik wojennych. Młodzi mężczyźni siedzą, leżą na ogromnej, pagórkowatej łące. Mają całkiem sporo przestrzeni do dyspozycji. Ale niczego więcej. Łąka otoczona jest drutem kolczastym, pagórki, błękitne niebo i z rzadka poza drutem żołnierze z karabinami.
Niewielka tabliczka opowiada o historii 5 milionów jeńców radzieckich, którzy umarli w wyniku warunków transportu i później obozów jenieckich, które często pozbawione były jakiejkolwiek infrastruktury, i praktycznie niemal zupełnie aprowizacji.
Schwytani mężczyźni często przebywali po prostu na ogrodzonym drutem polu i umierali z głodu próbując jeść trawę i korę z drzew.
Dlaczego ten psalm? Nie jestem biblistą, ale to pieśń umierającego, który staje przed Panem i prosi o obmycie z grzechów. Jakże na miejscu, w przypadku młodych, jeszcze w pełni sił, ludzi ogrodzonych drutem, którzy niby żyją, ale wiedzą, że za chwilę umrą.
Więcej w Wikipedii
Witek, bardzo ważny, tragiczny i niestety praktycznie nieznany temat.
Dziękuję, Piotrek