Spływ Ułą i Mereczanką (Merksys) na Litwie

Merkys River
„Dotknąć chmur”. Chłodny świt ostatniego dnia spływu, rzeka Merkys/Mereczanka

Wróciłem przedwczoraj* z 6 dniowego spływu tymi dwoma (głównie pierwszą) rzekami. Wędrowaliśmy z kolegą i naszymi dwoma 13 -letnimi synami, kanadyjką i kajakiem składakiem. Uła to chyba najbardziej znana rzeka spływowa na Litwie, zupełnie zasłużenie, bo jest naprawdę przepiękna: wysokie brzegi, ogromne kompleksy lasów sosnowych, nieliczne, malutkie, drewniane wsie, brak sklepów.


Płynęliśmy celowo w tygodniu, więc uniknęliśmy weekendowego wzmożenia. Przez dwa dni nie spotkaliśmy praktycznie nikogo. Samą Ułę można porównać chyba do naszej Brdy, ale jest dużo ładniejsza i ciekawsza. Prąd jest miejscami stosunkowo szybki, pojawiają się głazy i całkiem sporo zwalonych drzew (Park Narodowy).
Rzeka jest jednocześnie płytka, więc przeszkody nie są jakimś specjalnym problemem dla zupełnie początkujących, my zaś mogliśmy z wielką przyjemnością poćwiczyć manewrowanie kanadyjką na rzece zdecydowanie trudniejszej niż Wda, którą zwykle pływaliśmy. Dodatkowo wspaniała słoneczna pogoda, możliwość wędkowania (płotki brały naszym chłopakom wspaniale) i świetne miejscówki do rozbicia na dziko, sprawiły, że spływ był BARDZO udany.

Dużo przyjemności mieliśmy gotując wyłącznie na malutkim ognisku, trzymaliśmy się zasady „zero zupek chińskich”, dwa razy udało nam się usmażyć nawet placki. Do gotowania wody od dłuższego już czasu używam Kelly Kettle (rodzaj terenowego samowara) dodatkowa nakładka pozwala uzyskać swego rodzaju malutką kuchenkę na drewno – sprawdza się to świetnie. Różnego rodzaju systemy kociołkowe są moim zdaniem znacznie mniej funkcjonalne. Bawiliśmy się też tarpem (płachta biwakowa) którego okazało się, że bez problemu da się rozstawić w oparciu choćby o pagaje od kanady. Przy rozspościeraniu takiej płachty bardzo się przydaje węzełek robiący za swego rodzaju „żabkę do zasłon” zwany prusikiem.

Koszty: za transport po samochody z mety do miejsca startu zapłaciliśmy 40 euro
Dzień pobytu osoby dorosłej w Parku Narodowym: 5,80 euro za dzień pobytu osoby dorosłej (nasi synowie za free), w parku spędziliśmy 3 dni.
Język: znamy dość dobrze rosyjski, więc porozumiewaliśmy się bez problemu. Młodzież rosyjskiego nie zna, pozostaje angielski, który znają w różnym stopniu. Polaków praktycznie nie ma w okolicy, więc porozumiewanie się w naszym języku jest bardzo problematyczne. W necie jest sporo opisów rzeki, można kupić też mapy, korzystaliśmy głównie z tej.  Śliczne zdjęcia: Marcin Zalewski.

———–

*tekst opublikowany pierwotnie 16.08.2015 na forum.kanu.pl;

tarp
Tarp i Kelly Kettle w akcji. Tarp działa przy ognisku jak niesamowity chwytak ciepłego powietrza…
obóz na Ułą
Nie ma jak życie obozowe. Płachta tarpu dawała odrobinę osłony przed słońcem.
P8130470
Ciągnących się kilometrami trzcinowisk charakterystycznych dla wielu polskich rzek na Ule nie uświadczysz. Płynie się wśród przepastnych lasów sosnowych, często wśród niezwykle stromych i wysokich skarp.
P8130455
Płynie się wśród przepastnych lasów sosnowych, często wśród niezwykle stromych i wysokich skarp.
P8130461
Pływaliśmy wyjątkowo bez kapoków. Uła była na tyle wąska i płytka, że nie miało to sensu. Tu akurat mieliśmy do sforsowania zestaw ładnych przeszkód przy żywym nurcie, ale załoga zabezpieczyła się połowicznie 😉
Kanadyjka waży 26 kg, bez problemu da się ją przerzucić nad przeszkodą.
Kanadyjka waży 26 kg, bez problemu da się ją przerzucić nad przeszkodą.

6 odpowiedzi na “Spływ Ułą i Mereczanką (Merksys) na Litwie”

    1. Nigdy nie płynąłem Pilicą. W stosunku do Brdy jes szybszy nurt i miejscami sporo przeszkód. Ale z drugiej strony jest raczej płytko, dno stabilne i w razie czego łatwo można było wysiąść… 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *